Dzisiaj miałam okazję podglądać przy pracy Marię Seweryn... niezwykle ekspresyjna wspaniała kobieta.
Z okazji tego, że miałam wolny weekend i mogłam się wyspać, postanowiłam wstać o 4.30 i pojechać na Łysą Górę. Wszystko zapowiadało się cudnie - była mgiełka i czyste niebo. Córa postanowiła jechać ze mną. Na szczycie okazało się, że na wschodzie zalega gruba warstwa chmur ... a nad nami czyste niebo i księżyc. Dobrze chociaż, że był księżyc - trochę ratował sytuację :)
Ponieważ doszłyśmy do wniosku, że ze wschodu to raczej nic nie będzie poszłyśmy na gołoborze i przynajmniej trochę podświetleń na chmurach i mgły złapałyśmy.
Jednak jakieś ślady zimy znalazłyśmy :)
Oby do ZIMY!!!
Ponieważ doszłyśmy do wniosku, że ze wschodu to raczej nic nie będzie poszłyśmy na gołoborze i przynajmniej trochę podświetleń na chmurach i mgły złapałyśmy.
Jednak jakieś ślady zimy znalazłyśmy :)
Oby do ZIMY!!!